Uznałam, że
8.30 była odpowiednią porą, by zejść na dół na śniadanie. Jak się okazało
siedzieli tam już wszyscy z naszych team’ów.
-Gdzie ty
byłaś? Czekamy na ciebie już pół godziny. – ‘powitał’ mnie tata.
-Myślałam,
że wstaniecie dużo później –odpowiedziałam, siadając na wolnym miejscu koło
Liama.
-W takim
razie ustalmy zasady –zaczął Rob –wstajemy codziennie o 9, zważając na to, że
niekiedy musicie trochę odespać po koncertach. Potem widzimy się na śniadaniu
albo w hotelu, albo my przychodzimy do waszego tour busa. Potem oczywiście
powiadamiamy was o tym, co danego dnia robicie. Koncerty macie planowane na
godzinę 19 w dniach, które dostaliście na planach –cały czas, kiedy to mówił
był poważny, sama nie wiem dlaczego –to w zasadzie wszystko o czym powinniście
wiedzieć. A i nie pakować mi się w żadne kłopoty.
-Zdjęć was
pijanych zabawiających się w klubach też nie chcemy widzieć –dodał tata.
-Oczywiście –odpowiedzieliśmy chórem.
-Oczywiście –odpowiedzieliśmy chórem.
-Dziś czeka
was tylko krótki wywiad dla radia, ale nie będzie na żywo, więc się nie
stresujcie. Widzimy się w holu o 15. Do tego czasu macie wolne –w końcu się
uśmiechnął –zjedzcie coś teraz i widzimy się później –wstał od stołu, a za nim Rob.
Zostałam więc sama z chłopcami.
-Co jecie?
–zapytałam, jako że sama nie wybrałam jeszcze tego, co będę spożywać –Niall?
–zwróciłam się do blondyna. Zayn zaczął natomiast wykonywać jakieś dziwne
ruchy, udając, że podcina sobie gardło. Zignorowałam go, ale po chwili
wiedziałam już, o co mu chodzi.
-Naleśniki z
nutellą, trzy tosty nadziewane dżemem truskawkowym, dwa pomarańczowym, jeden
wiśniowym, jajecznica na boczku, omlet z serem i sok pomarańczowy. –powiedział
wszystko na jednym wdechu.
-Zawsze
tyle? –zapytałam resztę.
-To jeszcze
nic. –Liam powiedział mi na ucho.
-Okej,
pomińmy to. Zayn, co jesz?
-Płatki z
mlekiem i sok pomarańczowy.
-Nie, na to
nie mam ochoty. Harold? –nic. Żadnej reakcji –Harold? –zapytałam ponownie.
-Harry się
obraził. –uznał Niall –Przyznaj się, co mu zrobiłaś?
-Nic.
-Yhy, jasne.
–Harry się ożywił.
-No dobra,
wyrzuciłam go z pokoju, bo mnie wkurzył. Sory. –powiedziałam.
-Nie ma
sory. Harrego Stylesa nie przeprasza się żadnym sory. –oburzył się.
-Harry
Styles, wybaczysz mi? Przepraszam z głębi mojego serca… -wyraziłam swoją
skruchę.
-Powiedzmy,
że ci wybaczam. Co do twojego pytania, jem to, co Zayn. –puścił mi oczko.
-Louis?
–zapytałam, wiedząc, że gdybym tego nie zrobiła Harry znowu dałby mi kazanie.
Lou nagle się ożywił, podnosząc jednocześnie cały czas spuszczoną głowę.
-Croissant z
dżemem wiśniowym i kawa z mlekiem –powiedział, unikając kontaktu wzrokowego.
Jako że to była najlepsza z propozycji na śniadanie, nie pozostało mi nic
innego, jak odpowiedzieć:
-Chyba
jednak się skuszę na twoją propozycję. –wstałam więc i poszłam do bufetu,
wybierając świeżo dostarczone rogaliki i ciepłą latte. Wróciłam z powrotem do
stołu, zjadając do końca śniadanie w pełnym spokoju. Po chwili chłopcy zaczęli
się rozchodzić, więc też wstałam, udając się do windy z Liamem.
-Coś nie tak
między tobą i Louisem? –zapytał, wciskając guzik na piąte piętro.
-Dlaczego wy
wszyscy o to pytacie? Gdyby coś było nie tak to znając życie jako pierwsi
byście o tym wiedzieli.
-Skoro
wszyscy cię o to pytają, to chyba coś musi być nie w porządku, prawda?
-Liam
skończmy ten temat. Mam już dość. –powiedziałam, unikając odpowiedzi.
-Jasne,
widzimy się później –odpowiedział, wysiadając z windy. Podążyłam zaraz za nim,
udając się do mojego apartamentu, w którym znajdowały się już należące do mnie walizki. Udałam
się tylko na chwilę do łazienki, by poprawić makijaż. Oczywiście, jak zwykle
nie miałam nic do roboty, więc wykonałam moją już chyba tradycję, wchodząc na
twittera. Popisałam troszkę z fanami i nawet nie wiem, kiedy zrobiła się
godzina 14. Przebrałam się więc w bardziej formalny strój, zaplotłam włosy w
niedbałego warkocza i udałam się do pokoju taty i Roba.
-Hej
–rzuciłam na wejściu.
-Już gotowa?
–zapytał Rob.
-Tak.
–odpowiedziałam, ciepło się uśmiechając.
Równo o 15
zeszliśmy na dół, udając się do samochodów, które zawiozą nas do radia.
Jechałam w aucie razem z Niallem i Liamem, pozostała trójka chłopców wpakowała
się do innego. Mój tata zniknął gdzieś z Paulem i Robem, więc podejrzewam, że
dojadą do studia osobno. Wysiedliśmy już po piętnastu minutach przed radiem,
gdzie czekało na nas mnóstwo fanów. Niestety ochrona nie pozwoliła nawet się do
nich zbliżyć, więc nie pozostało nam nic innego jak stanąć razem z chłopcami do
zdjęcia i pomachać im. Dosłownie moment później weszliśmy już do studia.
Redaktorka ciepło nas przywitała i kazała zbytnio się nie denerwować. Dla mnie
to i tak dużo mniejszy stres niż występy, dlatego muszę jakoś dać radę. Zajęliśmy
miejsca przy dużym, okrągłym stole, na którym przygotowane były już mikrofony.
Prezenterka wyciągnęła swoje karteczki i zaczęliśmy wywiad.
-A więc,
dziś z nami Liz McClair i One Direction, którzy właśnie rozpoczynają wspólną
trasę po USA. Powiedzcie, jaka była wasza pierwsza reakcja, kiedy
dowiedzieliście się, że będziecie koncertować po Ameryce? –zapytała na
początek, zwracając się do Harrego, na znak, że to on ma odpowiedzieć na
pytanie.
-Jedyna
reakcja jaką ja zauważyłem to wspólne uściski i takie tam, wiesz, byliśmy
bardzo szczęśliwi. Liz na początku miała obawy co do wyjazdu do USA, ale kiedy
okazało się, że przyjedziemy razem od razu się zgodziła.
-Liz to
prawda, że miałaś obawy? –zadała to pytanie, na które nie chciałam odpowiadać.
-Tak,
troszkę na początku, ale to, że chłopcy –spojrzałam na każdego po kolei
–zgodzili się ze mną jechać, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam
udać się w tą trasę. A więc, jesteśmy razem –szeroko się uśmiechnęłam.
-A którego z
nich najbardziej lubisz? –zapytała reporterka.
-Mimo, że
znamy się od niedawna, to wszyscy są mi bliscy. Nie mogę określić,
którego lubię najbardziej. Wszyscy są dla mnie ważni i każdego na swój
sposób darzę przyjaźnią. –odpowiedziałam, cały czas się uśmiechając.
-Rozumiem.
Powiedzcie mi jak to jest z waszymi bliskimi? Mam na myśli to, jak bardzo jest
wam trudno, gdy wyjeżdżacie. Nie ma ich obok, więc na pewno tęsknicie.
–spojrzała na Liama, więc on zaczął odpowiadać.
-Czasami
naprawdę jest trudno, ale wiemy, że mamy siebie dlatego to jakby nam pomaga. Wyjazdy
w trasy są częścią tego, co robimy, dlatego podejmując tą pracę wiedzieliśmy,
że czasami będziemy musieli wyjeżdżać na trochę dłużej.
-Liz jak to
jest u ciebie?
-U mnie jest
trochę łatwiej. Mój tata przyleciał ze mną tutaj, nawet jest z nami teraz w
studio.
-Z tego co wiem,
to jest tylko tutaj twój manager, czy to znaczy, że jest nim twój ojciec?
-Tak –
uśmiechnęłam się ciepło w stronę pomieszczenia gdzie stał tata z Paulem i Robem.
-Jak się współpracuje
z tatą? – zapytała – Musisz jakoś ciężej pracować? Jak z obowiązkami domowymi?
-Z tatą
pracuje jak z innymi. Traktuje go jak resztę zespołu. Ogólnie to pracuję tak
jak inni, czyli mam próby, występy i tym podobne. Nigdy chyba nie miałam jakiś
obowiązków domowych, ale kiedy tata poprosi mnie o coś to zrobię to, czasami
pomarudzę, ale zrobię.
- Chłopcy a
jak z wami? – zapytała prezenterka – Pomagacie coś w domu? Sprzątacie,
wynosicie śmieci, czy coś? –cisza… - czyli mam zrozumieć, że nic nie robicie w domu?
– zapytała – Więc co robicie w wolnym czasie, o ile go znajdziecie?
- Takiego
czasu mamy bardzo mało. Jeśli już go znajdziemy chcemy go wykorzystać dla
najbliższych.-powiedział Louis.
- A jak
wasze sprawy sercowe? Przyznać się kto jest zajęty.
- Ja.
–zgłosił się Liam- Moje serce skradła Danielle.
-A reszta?
–wypytywała.
-Lou? –Harry
bardzo cicho szepnął do siedzącego obok Louisa. Po chwili zaczęli się
sprzeczać, niestety nie dało się słyszeć o czym rozmawiają.
-Louie? Co z
Eleanor? –zapytała prezenterka.
-Już się nie
spotykamy –moja szczęka, tak samo jak szczęka Hazzy, opadły aż do podłogi. Lou,
wypowiadając to zdanie, automatycznie na mnie spojrzał.
-Co?
–zapytałam, zapominając o tym, że mamy wywiad. Dobra, cicho, wytnie się.
-Po prostu,
już się nie spotykamy. Nie mam
zamiaru być z kimś, kto mi nie ufa i nie akceptuje moich przyjaciół.
-Przepraszam, możemy zmienić temat?
–zapytał Harry, rozluźniając nieco atmosferę.
-Oczywiście. –automatycznie
odpowiedziała prezenterka. – Zayn widzę, że siedzisz dobie cicho w kącie.
Powiedz coś.
-Co mam powiedzieć? –słodko się
uśmiechnął.
-Zdradź nam, który z chłopców jest
największym bałaganiarzem? –miałam wrażenie, że wymyśliła to pytanie na
poczekaniu, żeby czymś nas zająć, w czasie gdy Harry i Louis o coś się kłócili,
a ja jeszcze nie pozbierałam szczęki z podłogi.
-Jakbym miał patrzeć na wszystkich z
osobna to Harry, ale że my mieszkamy razem, to sama sobie wyobraź jaki syf u
nas panuje. –poruszył brwiami.
-Nikt nie pilnuje porządku? –zdziwiła
się.
-Czasem Liam coś pomarudzi –Zayn
poklepał go po ramieniu –ale na ogół nikt. Chyba, że wpada do nas manager z
niezapowiedzianą wizytą, wtedy przez najbliższy tydzień jest porządek. –widziałam,
kątem oka, że za oddzielającą nas szybą, chichra się Rob.
-Nie chciałabym z wami mieszkać
.–skwitowała reporterka-Tyle dziś od One Direction i Liz McClair, dziękuję wam
za rozmowę –powiedziała, gdy już wyłączyliśmy mikrofony.
Po całym tym zamieszaniu związanym z
wywiadem do reporterki podeszli mój tata i Rob, uzgadniając co pojawi się w
radio, a co nie. Chciałam tylko jak najszybciej wyjść z tego studia, chociaż i
tak wiedziałam, że nie uniknę rozmowy z Louisem. Zaczęło mi się wydawać, że traktuję
go jak kogoś więcej niż tylko przyjaciela…
* * *
Tam ta ram! Mamy osiem i jest nieco dłuższy, ale takie chyba lubicie :)
Nie rozpisuję się za dużo tylko wspomnę jeszcze o Love With 1D :)