piątek, 20 lipca 2012

Siedem


*Kilka tygodni później*
Czekamy na lotnisku razem z chłopcami i naszymi zespołami, by za pół godziny wyruszyć do USA. Nie gadam z Louisem, bo jak się okazało, to jego dziewczyna naskoczyła na mnie wtedy w Starbucks. On nie raczył jej nawet wytłumaczyć, że między nami nic nie ma.
-Liz –zwrócił się do mnie tata –tutaj masz swój bilet –podał mi go –Louie tutaj twój –on także dostał –Harry ten jest twój, Niall, Zayn i Liam wasze dostaniecie od Paula (ochroniarza), idźcie do niego –zwrócił się do nich i ciepło uśmiechnął.
-Możemy już wejść na pokład, skoro mamy bilety ?–zapytał Hazza.
-Tak, tylko się nie wystraszcie, siedzicie na tyłach, reszta zespołu jest z przodu, ale mam nadzieję, że to nie problem… -powiedział tata, patrząc swoim dziwnym wzrokiem szczególne na mnie. Ja natomiast modliłam się w duchu tylko o to, żeby nie siedzieć koło Louisa, bo nie wytrzymam tych jedenastu godzin.
-Dobra, idziemy? –zapytał Harry, spoglądając na mnie i Lou.
-Taa –odpowiedziałam.
Weszłam na pokład samolotu i oczywiście niebo i ziemia przeciwko mnie. Musiałam zająć miejsce między Lou, a Haroldem. Nie wiem, kto dał mi to miejsce, ale obiecuję, że jeśli się dowiem to zabiję.
-Mała przed tobą najlepsze jedenaście godzin w twoim życiu –Harry poruszył brwiami.
-Dlaczego niby? Przecież nie lubię latać samolotem…
-Spędzisz je ze mną kotku –cwaniacko się uśmiechnął.
-Zwymiotować też w razie czego na ciebie mogę? –odwzajemniłam jego uśmiech.
-Niee no, tak blisko to jeszcze nie jesteśmy –wcisnął swój zad w fotel i odwrócił głowę, patrząc przez okno.
-Prosimy zapiąć pasy –usłyszałam głos z głośników. Starty zawsze były dla mnie najgorsze, sama nie wiem dlaczego. Zawsze wtedy tak dziwnie wciska cię w fotel i różne uczucia krzątają ci się po głowie. Postanowiłam o niczym nie myśleć i zamknąć oczy, tak by przeżyć ten moment. Po dziesięciu minutach musieliśmy znajdować się już na odpowiedniej wysokości, bo stewardesa pozwoliła nam odpiąć pasy.
-No nie mów, że boisz się latać –uniósł brwi do góry.
-Nie lubię startów, resztę da się przeżyć –mrugnęłam do niego.
-Dobra, co będziemy robić? –zapytał.
-Nie wiem –wzruszyłam ramionami.
-Jestem głodny, mam ochotę na żelki…
-Idź do Nialla, on ma pewnie ze sobą całą lodówkę –zaproponowałam.
-Chora jesteś? –zapytał zdziwiony –I tak by mi nie dał, więc mam swoje –zaczął ruszać brwiami.
-Dobre posunięcie, jestem z ciebie dumna Styles. –zrobiłam minę uznania i poczęstowałam się jednym żelkiem od Harrego.
-Boo, chcesz jednego? –zapytał Harry.
-Nie dzięki –nawet na niego nie spojrzał, bo musiałby przy okazji spojrzeć na mnie.
-Coś ci jest? A może wy oboje ze sobą nie rozmawiacie? Mówcie, o co chodzi. –Harry założył nogę na nogę i podparł rękoma swoje kolana, udając terapeutę.
-O nic nie chodzi, stary coś ci się pomyliło… -tłumaczył Lou.
-Udowodnij, że się mylę –znowu ruszył brwiami.
-Jak niby? –zapytał zdziwiony Louis.
-Powiedz Liz, że jest ładna i ma piękny uśmiech.
-Nie –oburzył się Lou.
-Więc wszystko jasne. Wujek Harold miał rację.
-Harry ty jesteś głupi –skwitowałam.
-A ty co powiesz? Też mi wciśniesz kit, że wszystko okej? –zapytał.
-No ale skoro wszystko okej to co mam ci powiedzieć?
-No to powiedz Louisowi, że ma zniewalający uśmiech.
-No bo ma –ups, powiedziałam to na głos.
-A no to może faktycznie wszystko w porządku –Harry wrócił do poprzedniej pozycji i zaczął drapać się po głowie.
Lot bardzo się dłużył. Zdążyłam zagrać z Harrym w karty, obejrzeć film, zjeść 3 paczki żelków i nadal zostały nam jeszcze trzy godziny zanim wylądujemy w San Francisco.
-Dobra, ej nudzi mi się, idę spać –powiedział Harry.
-Ja w sumie też, i tak zmiana czasu źle na nas wpłynie –powiedziałam.
-W takim razie dobranoc –uśmiechnął się.
-Dobranoc.
Obudziłam się po dwóch i pół godzinie, na ramieniu Lou.
-Przepraszam, nie kontrolowałam tego gdzie śpię. –wytłumaczyłam, od razu podnosząc głowę.
-Nic nie szkodzi. –uśmiechnął się, przez co mogłam zobaczyć ten piękny uśmiech. Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam na śpiącego jeszcze Harolda. Zrobiłam zdjęcie, które po wylądowaniu z pewnością trafi do Internetu.

-Serdecznie dziękujemy za miły lot. Mamy nadzieję spotkać się z państwem wkrótce. Życzymy miłego pobytu w San Francisco  –stewardesa w końcu po jedenastu godzinach wypowiedziała te słowa, więc mogliśmy spokojnie opuścić samolot. Na lotnisku czekało mnóstwo fanów. Mimo, że byliśmy zmęczeni po tak długiej podróży, postanowiliśmy spędzić z nimi chwilę, robiąc sobie zdjęcia i rozdając autografy. Wiemy, że dużo dla nich to znaczy, więc nie odtrącamy ich i spędzamy z nimi jak najwięcej czasu się da.

-Idźcie do pokoi, porządnie się wyśpijcie i widzimy się jutro na śniadaniu. Macie co prawda dzień wolny, ale ustalimy parę zasad –powiedział Rob, rozdając nam karty otwierające pokoje. Na szczęście pokój hotelowy miałam zapewniony samotnie, co bardzo mnie cieszyło.
-To do jutra –rzuciłam chłopcom, zatrzymując się przy drzwiach od mojego pokoju. Weszłam do środka i ujrzałam przedpokój, z którego jedne drzwi prowadziły do sypialni, następie jedna futryna do salonu i drugie drzwi prawdopodobnie do łazienki. W SF była już godzina 23, więc postanowiłam zwalczyć zmianę czasu i pójść spać, robiąc jej na złość.
Mój sen nie fajnie zakończył się o piątej nad ranem. Wiedziałam, że i tak już nie zasnę, dlatego postanowiłam wziąć prysznic. Kiedy z niego wyszłam, zdecydowanie nie miałam co robić, bo jedyne, co wzięłam ze sobą do pokoju to telefon i jedna z walizek. Reszta rzeczy została w tour busie.  Spojrzałam przez okno, gdzie właśnie ukazał się przepiękny wschód słońca. Zabrałam więc telefon ze stolika nocnego i zrobiłam zdjęcie przepięknego krajobrazu. Od razu trafiło ono na twittera z dopiskiem:
‘’ @Liz_McClair : San Francisco wyglądasz pięknie podczas wschodu słońca (zdjęcie). Jedyna rzecz, która mi się nie podoba to zmiana czasu budząca mnie o 5am. Grr -.- ‘’.
Jako że faktycznie nie miałam żadnego lepszego zajęcia zostałam na portalu i odpowiadałam na tweety fanów. W Londynie było już popołudnie, więc spokojnie miałam komu odpisywać. Kiedy nacisnęłam przycisk pokazujący więcej tweetów, zobaczyłam jeden od Harrego.
Rozmowa Liz i Harrego na twitterze:
‘’ @Harry_Styles : @Liz_McClair Nienawidzę tego, że budzę się o 5 rano. Mogę grr –ać razem z tobą? Xx’’
‘’ @Liz_McClair: @Harry_Styles Styles Ty zawsze! ‘’.

Nic już nie odpisał, tylko usłyszałam pukanie do drzwi.
-Co ty tu? –zapytałam z ręcznikiem na głowie.
-Jak to co? Grr-am z tobą –poruszył brwiami.
-Aaa, no to wchodź –zaprosiłam go do środka.
-A reszta jeszcze śpi?
-Taa, wstaną za jakąś godzinę –odpowiedział, rzucając się na łóżko.
-Skąd to wiesz? Nie mów, że masz zamiar ich jakoś bezczelnie obudzić –uniosłam brwi do góry.
-Nie, nie tym razem. Zawsze wstają po siedmiu godzinach snu w Ameryce, takie życie. Hahaha zrymowałem –wypiął pierś do góry, będąc z siebie dumny.
-Taa Styles, jesteś niesamowity –powiedziałam z sarkazmem, siadając koło niego.
-Ej, ej, ej nie za blisko? –zapytał, wytrzeszczając oczy.
-Harry, przykro mi, ale wiesz, że między nami nic, a nic nie będzie –powiedziałam patrząc na niego, po czym od razu przeniosłam swój wzrok na inny punkt.
-Wiem, wolisz Lou –uśmiechnął się.
-Nie?
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Dobra koniec –odwróciłam się z rękoma na piersiach.
-A więc jednak.
-Styles skończ mnie wkurzać! Powiedziałam że nie? No więc nie.
-Yhym jasne… Widzę jak na niego patrzysz, on z resztą mierzy cię tym samym wzrokiem –znów poruszył brwiami.
-Tak, oczywiście. Ten twój świat i twoje kredki. Zawsze widzisz wszystko tak jak chcesz? –zapytałam z ironią.
-Nie, zawsze widzę wszystko tak jak JEST. – zaakcentował ostatni wyraz i głupkowato się uśmiechnął.
-W takim razie widzisz ten palec, który pokazuje ci drzwi –wskazałam palcem wskazującym na wyjście.
-Ale jak to? –zapytał z miną szczeniaczka.
-No przecież widzisz wszystko tak jak jest –cwaniacko się uśmiechnęłam, sprawiając, że Harry z tupotem wyszedł z mojego pokoju. 

* * 
Mamy sobie w końcu siódemkę :) 
Na lovewith1d.blogspot.com  też znajdziecie już nowy rozdział. 
Mam nadzieję, że wszystkim się podoba, a jeśli tak to mile widziany komentarz. 
Much love :) xx

1 komentarz:

  1. no no , właśnie trafiłam na Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć że bardzo mi się podoba i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :D mam nadzieje że dodasz je szybko :D oczywiście zapraszam też na mojego bloga http://paczanga.blogspot.com/ :D
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń