sobota, 16 czerwca 2012

Dwa


Obudziłam się już w swoim pokoju. Spojrzałam  na mój budzik i mocno się zdziwiłam. Zegar wskazywał na godzinę 13. Gdy wracaliśmy ze studia było jakoś po 10. Szybko się przebrałam i odświeżyłam, później zeszłam na dół.
- O nasza śpiąca królewna wstała. – powiedział tata całując mnie w czoło – Jak się spało ?
- Dobrze. – odpowiedziałam – W jaki sposób dostałam do łóżka ?
- Mark cie przyniósł, a ja pojechałem do sklepu, bo ktoś mi obiecał wspólny obiad.
- No i już go robimy. – słodko się uśmiechnęłam – To co przyrządzamy ?
- Myślałem nad spaghetti.
- Ooooo tak. –zdecydowanie zgodziłam się na jego propozycję.
- Włącz wodę, i ugotuj makaron, ja już kończę sos.
- Tak jest szefie. – po 10 minutach był już gotowy – Co teraz ?- zapytałam.
- Ustaw talerze w jadalni.
- Podasz mi ?
- Jasne. – podał mi 3 talerze.
- Dlaczego trzy ?
- Mark zje z nami.
- Yhym. – odpowiedziałam
- Coś ci nie pasuje ?
- Nie wszystko gra, ale myślałam, że będziemy sami.
- Ej Lizzie – podszedł do mnie i powiedział – mi też brakuje tych chwil gdzie bawiliśmy się sami, albo jak wtedy gdy chodziliśmy na lodowisko itp. Co ty na to, żebyśmy dzisiaj zrobili sobie maraton filmowy ?
- Jasne. – uśmiechnęłam się i wróciłam do rozkładania talerzy.
 Po chwili przyszedł Mark. Usiedliśmy i zajadaliśmy. Tacie sos wyszedł świetnie. Po obiedzie poszłam pozmywać, a tacie odebrał jakiś telefon. Musiał iść do swojego biura, które znajdowało się koło salonu.
- Pomogę ci. – powiedział Mark.
- Nie musisz. – odpowiedziałam, ale on już wziął ręcznik i zaczął wycierać to co umyłam. Po 5 minutach dobrej zabawy, czyli rzucania się pianą trzeba było posprzątać całą kuchnie.
- Co tutaj się stało ?- zapytał tata wchodząc do pomieszczenia.
- Przeszło tornado. – zaśmiałam się.
- Aha już ci wierzę – zaczął mnie łaskotać – ja musze lecieć, ale będę na 18 i zaczniemy nasz maraton, dobrze?
- Jasne.  Ale przygotuj się na horrory.
- Ale weź też jakąś komedie okej ?
- No dobra. –powiedziałam zrezygnowana, gdyż nie lubię tego rodzaju filmów.
- To lecę już. Pa. – pocałował mnie w czoło – Mark zaopiekuj się Liz pod moją nieobecność dobrze?
- Jasne. –odpowiedział chłopak.
- Cześć tato. – i już go nie było.
Sprzątaliśmy całą kuchnie, po 15 minutach wszystko było już na swoim miejscu. Poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać jakąś denną komedie. Powoli zaczynało nam się nudzić więc udaliśmy się do wypożyczalni, załatwić jakieś filmy na wieczór  i zamówić pizzę. Na szczęście żaden ze sprzedawców mnie nie poznał i nie musiałam dawać autografów, ani robić sobie z nimi zdjęć.
-Cieszę się, że niektórzy ludzie mnie nie rozpoznają. Czuję się wtedy normalnie, jak zwykła nastolatka.
- Ty i normalność – zaczął udawać, że się dławi – przepraszam, ale twoje zachowanie nie jest normalnie.  – walnęłam go po głowie.
- Dziękuję.  Nie odzywaj się do mnie. – poszłam przed siebie udając złą.
- Przepraszam. – dogonił mnie – Lizzie no przepraszam. – zatrzymał mnie i kląkł przede mną- Elizabeth McClair wybaczysz mi moją głupotę ? – zapytał z poważną miną, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Oczywiście, że ci wybaczam – powiedziałam udając powagę.
- Ja tutaj się przejmuję, że do końca życia mi nie wybaczysz,  a ty się śmiejesz ze mnie? Teraz to ja się fochnę.
- Kochany Marku przepraszam, wybacz mi.
- No pomyślę. – powiedział nadstawiając policzek, pocałowałam go w wyznaczone miejsce – no dobrze wybaczam tobie. – oboje się zaśmialiśmy.
- Mark…
- Co znowu ? – zapytał z uśmiechem.
- Bolą mnie nogi.- powiedziałam. Ten tylko wziął mnie na ręce i szedł z uśmiechem na twarzy. Do domu doszliśmy po 15 minutach znaczy Mark szedł, a ja się śmiałam co chwilę z byle czego.  Poszłam się przebrać i gdy zeszłam ugotować popcorn ochroniarza już nie było. Tata przyjechał równo o 18. Najpierw dał mi mój grafik na jutrzejszy dzień, a później poszedł ubrać jakiś dres. Spojrzałam na kartkę i stwierdziłam, że świetny plan. Cały dzień wolny tylko o 15 próba i wieczorem koncert. Nagle zadzwonił mój telefon, nieznany numer.
- Halo.
- Hej Liz tu Liam. Poznaliśmy się dzisiaj w programie.
- Ach tak, cześć. – przypomniało mi się, że to ten koleś w koszuli w kratę.
- To jak jutro dasz radę na tego shake’a ?
- Jasne. Pasuje wam o 13 ?
- Idealnie. Przyjechać po ciebie ?
- Nie, spotkajmy się na miejscu. MilkShake City tak ?
- Tak. Dobra to o 13 w MSC. – usłyszałam jak chłopcy piszczą z radości w tle.
- Dobra Liam muszę kończyć. Pozdrów chłopaków pa.
-Pa.
Z tatą oglądaliśmy filmy do około 2 w nocy. Później zasnęliśmy na kanapie, a wokół było pełno porozrzucanego popcornu.


Rano, kiedy się obudziłam tata jeszcze smacznie spał. Przykryłam go kocem i zrobiłam zdjęcie. Od razu trafiło ono na twitter’a. Poszłam się umyć i przebrać. Postanowiłam zrobić śniadanie zanim się obudzi. Zaczęłam robić ciasto do naleśników, później nakryłam do stołu i zaczęłam smażyć. Gdy wszystko było gotowe obudziłam tatę. Był na pół przytomny, więc gdy zjedliśmy powiedziałam, że ma iść spać a ja pozmywam. Pocałował mnie w czoło, podziękował i poszedł. Chwile późnej pojawił się Mark. Zjadł resztę naleśników i dopiero wtedy posprzątałam. Nudziło nam się wiec stwierdziliśmy, że zrobimy twitcama. Ja poszłam po laptopa a on po coś do picia. Po 5 minutach siedzieliśmy już przed laptopem powiadamiając ludzi o twitcamie, za 5 minut. Szybko sprawdziłam wiadomości o One Direction i follownęłam ich na twitterze, zdziwiło mnie jak zobaczyłam przy każdym ‘obserwuję Cię’. Trochę się o nich dowiedziałam, np. że stali się sławni przez x-factor, w którym zajęli 3 miejsce ...
- O już trochę ludzi się zebrało… - powiedziałam.
- Ile ? – zapytał Mark.
- 50 tysięcy. – odpowiedziałam.
- Dla ciebie to mało, ostatnio jak moja bratanica Julie robiła to cieszyła się, że ma 50.
- Oj tam, oj tam. Włączamy ?
- Tak.
- Cześć wszystkim! – przywitałam się.
- Yoł yoł. – Powiedział Mark.
-  Więc taki szybki twitcam dla was, bo później muszę lecieć na spotkanie, i próbę do koncertu. Będzie ktoś z was na nim? – zapytałam, a na monitorze pojawiły się napisy : `ja` itp. - ooo to fajnie. Przynajmniej nie będę śpiewać dla pustej sali.
- Dobra ja zw musze do toalety. –powiedział Mark.
- Ty tej jak zawsze. – poszedł i w tym samym czasie dostał smsa– Dostałeś eskę. – krzyknęłam – otworzę – powiedziałam po cichu, i kliknęłam ‘Pokaż’
- Nie otwieraj! – wydarł się z łazienki.
- Za późno. – powiedziałam, bo akurat wszedł do pokoju.
- Kto i co ?
- Julie : Oglądam waszego twitcama. Mogłeś wcześniej napisać, że będziecie. – przeczytałam.
- Przepraszam, Julie. – odpowiedział smutny – nie pomyślałem.
- Jaki ma nick na twitterze ?- zapytałam.
- @julieloves1D_x33 – odpowiedział.
- Więc proszę follownijcie ją. Tak w ramach przeprosin od nas.
-  Dziękuję Liz. Nie musiałaś tego robić. – powiedział mi na ucho i pocałował w policzek.
- Musiałam, musiałam. – Odpowiadaliśmy na pytania jakąś godzinkę aż nagle przypomniało mi się, że mam się spotkać z chłopakami.
- Mark która godzina ?- zapytałam.
- Pięć po 12. O której się umówiłaś?
- O 13. A sam dojazd zajmie mi 15 min. Dobra przepraszam, ale musimy już kończyć. Następny twitcam, jak będę mieć chwile wolną. Pa. – wyłączyłam komputer i kierowałam się na górę.- Mark!
- Co się stało ?
- Chodź ! – przyszedł i usiadł na łóżku – w co mam się ubrać ? – zapytałam i zrobiłam ładne oczka.
- Dzieciaki co się dzieje ? – zobaczyłam nieogarniętego tatę w drzwiach.
- Nic, tylko nie wiem w co się ubrać.
- Zrobić może kawy ?- zapytał Mark.
- Mógłbyś. – odpowiedział tata ziewając.
Oboje wyszli z pokoju. ‘Świetnie, i kto mnie teraz ubierze?’ powiedziałam sama do siebie. W końcu wybrałam czarne rurki, białą bluzkę z odkrytymi plecami i szpilki. Szybki makijaż i byłam gotowa. Zerknęłam na zegar wskazywał 12.35. Do torby wsadziłam kluczyki od samochodu, telefon i trochę pieniędzy i zeszłam na dół.
- Ja będę się zbierać. Później przyjadę do domu, przebiorę się i pojadę na halę ok ? – zapytałam tatę.
- Dobrze słonko.- pocałował mnie w czoło – baw się dobrze.
Wyszłam.

* * *
No więc macie nowy rozdział. Przepraszam, że nie został on dodany wczoraj, ale sprawy osobiste mi pokrzyżowały plany. Następny powinien zostać opublikowany we piątek.
I hope you like it. : )

1 komentarz: