Zgasiłam silnik samochodu, parkując przy wejściu do
studia. Alice przez całą drogę ściskała w rączkach misia, którego dostała od
Louisa, więc nie pozostało mi nic innego, jak zabrać nie tylko ją, ale także
zabawkę. W studio czekał już tata i... reszta bandy One Direction? (?!) Co oni
tutaj robią, ja się pytam?
-Czeeeeść? –zaczęłam niepewnie –Co wy tu?
-Też się cieszę, że cię widzę. –powiedział Niall, mocno
mnie ściskając.
-A tak serio? –spojrzałam na każdego po kolei.
-Po pierwsze chcieliśmy się z tobą zobaczyć, a po drugie
twój tata poprosił nas, żebyśmy powiedzieli, co myślimy o twojej nowej
piosence. -zmierzyłam tatę wzrokiem, bo zrobił coś bez mojego pytania.
-No co? Przyda ci się opinia kogoś innego, niż ojca. Po
drugie oni są w twoim wieku i powiedzą mi, czy to spodoba się młodzieży.
-Dobra, nie tłumacz się. -wywróciłam oczami - Możemy już zacząć?
-Tak. –odpowiedział tata, zabierając na ręce Alice. Ja
tylko się uśmiechnęłam, widząc jak mała cały czas cieszy mordkę z prezentu od
Lou, a on robi to samo, widząc, że sprawił radość tej małej istotce.
Weszłam do drugiego pomieszczenia, izolując się od
reszty, widząc ich tylko przez szybę.
-Zaczynamy? –usłyszałam głos w słuchawkach. Tylko
twierdząco pokiwałam głową, spoglądając na kartkę, na której zapisany był tekst
do piosenki, którą pisałam na ławce w parku.
Tak brzmiały pierwsze słowa do piosenki. Z muzyką nie
było problemu, bo kilka dni wcześniej dostałam nieco materiału od mojego
producenta. Ta melodia idealnie nadawała się do słów, które były napisane o tej
całej sytuacji z Eleanor. Nawet nie musiałam patrzeć na Lou, żeby skapnął się,
że o to chodzi.
Wyśpiewałam
ostatnie wersy, co trzeba było poprawić jeszcze kilka razy, bo cały czas coś
komuś nie pasowało. Jednak po pół godzinie powiedziałam stanowcze ‘Dosyć’ i po
prostu wyszłam z pomieszczenia.
-Jest okej,
nie martw się. –zjawił się koło mnie Harry.
-Jak dla
mnie też jest nieźle, ale oni mają cały czas jakiś problem.
-Najważniejsze,
że tobie się podoba. Nie myśl o nich. –uśmiechnął się, obejmując mnie –To co,
jakaś kolacja dziś?
-Tak, jestem
wolna. –odwzajemniłam uśmiech –Spotkajmy się w Nandos o 19, hm?
-Jasne.
Wróćmy do chłopców. –zdjął rękę z mojego ramienia, jednocześnie pomagając mi
wstać z kanapy.
Wróciłam do
studio, po małym ochłonięciu, nie mając zamiaru już nic poprawiać w ostatniej
piosence. Zaczęłam więc śpiewać ‘Long Live’, które zostało napisane pod koniec
trasy z One Direction. Po kilku razach powtarzania tej piosenki, mój ojciec
zarządził kilkunasto minutową przerwę. Postanowiłam wykorzystać ją na zrobienie
zakupów do domu, bo lodówka świeci pustkami. Pożegnałam więc na chwilę chłopców
i tatę, biorąc ze sobą Alice. Oczywiście każdy po kolei zaoferował się, żeby
jechać ze mną, ale nie miałam zamiaru robić niewiadomo jak wielkich zakupów,
więc postanowiłam wybrać się do marketu sama z małą. Wsiadłam do samochodu,
wcześniej zapinając Alice w foteliku na tyle auta. Po chwili parkowałam już na
parkingu TESCO. Zabrałam małą i weszłyśmy do sklepu. Wzięłam duży koszyk, w
którym umieściłam Alice. Do koszyka lądowały produkty codziennego użytku; płatki, mleko, soki. Później podeszłyśmy do
kasy i zaczęłam wypakowywać wszystkie produkty, następnie po skasowaniu
lądowały na poprzednie miejsce już w siatkach. Po kilku minutach byłyśmy już w
samochodzie. Odpaliłam silnik i udałam się na główną ulicę prowadzącą do
studia. Według przepisów stanęłam na czerwonym świetle. Gdy zapaliło się
zielone wolno ruszyłam przed siebie. Po chwili poczułam mocne szarpnięcie,
usłyszałam głośny huk i płacz Alice. Później pamiętam wszystko jak przez mgłę…
*Perspektywa
Louisa *
Poszedłem do
najbliższego kiosku kupić wodę i jakieś jedzenie dla Nialla, ten wszystko zjadł
w niecałe 10 minut! Kupiłem 3 wielkie paczki chipsów, wodę dla mnie i Liama,
oraz colę dla taty Lizzie, Nialla, Zayna i Harrego.
Kurwa, mam
wyrzuty sumienia z racji tego, co jej zrobiłem. Ale, to nie moja wina, musiałem
zrobić to, dla dobra zespołu. Szczerze, to powinienem teraz odejść z One
Direction i być szczęśliwy z nią, z dziewczyną, którą kocham. Tak kocham ją. Chyba
właśnie pierwszy raz przyznałem się do tego. Nigdy jej tego nie powiedziałem,
ale jeśli ona mi więcej mi nie zaufa, to nie będę miał już okazji tego wyznać.
Gdy
przechodziłem na światłach usłyszałem głośny huk z prawej strony, przechyliłem
głowę, by spojrzeć co się stało i zobaczyłem jak jakaś ciężarówka uderzyła w
samochód osobowy. Przyjrzałem się samochodowi i przypomniałem sobie, że Lizzie jechała
podobnym. Zobaczyłem numery rejestracyjne, w duchu modląc się, żeby to nie był
jej samochód. TAKIE SAME, KURWA. Rzuciłem wszystko, co miałem w rękach i
pobiegłem w stronę wypadku. Przedostałem się do siedzenia kierowcy i zobaczyłem
ją całą we krwi. Chwilę siłowałem się z drzwiami od samochodu, próbując je
otworzyć. Po niecałej minucie –która wydawała się wiecznością- otworzyłem je i
odpiąłem jej pasy. Delikatnie wsunąłem ręce pod jej ciało i uniosłem lekko w
górę. Chwilę później poczułem jak
przytula się do mnie, zaczynając płakać.
-Lizzie,
wszystko jest dobrze- mówiłem spokojnie, łagodnym głosem. Zaniosłem ją na
polankę, z dala od samochodów, z których zaczynał lecieć dym.
-Zostaw mnie,
idź po Alice. – powiedziała stanowczo, ale słabym głosem. Położyłem ją na
swojej kurtce, na trawie. Lekko ją pocałowałem i pobiegłem w stronę już
palącego się samochodu. Mała płakała, nawet nie wiedząc, co się stało. Szybko,
rozpiąłem jej pasy i wziąłem w ramiona. Troszkę się uspokoiła, ale nadal
płakała. Zobaczywszy ogień wychodzący z pod maski, zacząłem biec w stronę
Lizzie. Po chwili auto wybuchło.
*Perspektywa Liz *
Zobaczyłam
Lou wyciągającego Alice z auta, lekko się uśmiechnęłam. Nagle moja głowa przekręciła
się jakoś w bok. Po chwili usłyszałam odgłos wybuchającego auta. Później nie
pamiętam już nic.
* * *
Rozdział krótki, bo nie ma komentarzy...
Jeśli kogoś tym uraziłam to przepraszam, ale po prostu chcę mieć pewność, że nie piszę tego tylko dla własnego odbioru. Przy poprzednich rozdziałach udawało Wam się zgromadzić po kilka komentarzy, nie wiem, co stało się teraz ..
W każdym razie dziś nie mam nic do powiedzenia, bo mój humor i tak się zepsuł, razem z rozpoczęciem roku szkolnego .. -.-
Paa xxx
Nie wkurzaj mnie i dodawaj chociaż dla mnie ; D ! Świetny rozdział ! ;) Ratujcie sie ludzie nawzajem no i gdzie chłopaki ?! ;c Zapraszam do mnie http://life-is-brutal-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń