wtorek, 14 sierpnia 2012

Dwanaście


Zobaczyłam Melanie leżącą na szpitalnym łóżku, podłączoną wieloma kabelkami do przeróżnych maszyn. Lekarz powiedział, że nie mamy jej męczyć, bo już i tak nie ma sił. Nie chciałam usłyszeć tylko jednego, doktor natomiast powiedział najgorsze, co w tej sytuacji mógł: ‘Naprawdę zostało jej bardzo mało czasu’. Niepewnie weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się moja ciocia. Leżała na łóżku, nie wykazując żadnych oznak życia.
-Ciociu –zwróciłam się do niej.
-Kochanie, mów mi Melanie –lekko się uśmiechnęła. Widziałam, że był to dla niej wielki wysiłek.
-Dobrze, Melanie… Podjęłam decyzję –zaczęłam niepewnie, tata tylko na mnie spojrzał i założę się, że już wiedział o co mi chodzi. –zaopiekuję się Alice. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale tata na pewno mi pomoże.
-Kochanie jesteś tego pewna? –zapytała ostatnimi siłami.
-Tak. –uśmiechnęłam się, kładąc na niej Alice.
-W takim razie tam-wskazała ręką na stolik, który znajdował się zaraz koło jej łóżka- leży list do Alice. Daj jej go kiedy uznasz, że jest wystarczająco dojrzała, by go przeczytać. Chcę, żeby znała prawdę, nie okłamujcie jej. To będzie dla niej na pewno bolesne, ale wiem, że z waszą pomocą da radę to udźwignąć. –po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Ja też nie mogłam wytrzymać tego, co się teraz dzieje, więc mój organizm samodzielnie uronił taką samą łzę, spływającą po tym samym, lewym policzku, gdy tylko zabrałam list do rąk. Ciocia nie wiedziała, jak mało czasu jej zostało, ale chyba chciała wykorzystać go jak najlepiej, dlatego pocałowała małą Alice w czółko i szepnęła: ‘Będę się tobą opiekować z góry, kochanie’. Nagle jej powieki zamknęły się, a po policzku spłynęła jeszcze jedna łza. Alice, mimo że nie umiała wyrazić tego co czuje i pewnie nie rozumiała tego, co się dzieje, zaczęła płakać. Nie miałam siły się teraz nią zająć, bo mój płacz zaczął się nasilać. Tata zabrał małą na ręce i wyszedł z sali, ja natomiast wtuliłam się w stojącego za mną Louisa. Nagle ziemia pode mną zaczęła się jakby osuwać. Pamiętam tylko, że Lou próbował mnie złapać.

-Co się stało? –zapytałam, kiedy już się ocknęłam. –Gdzie tata? –ciągnęłam moje pytania, widząc, że ojca nie ma w pobliżu.
-Spokojnie, tata zabrał Alice na zewnątrz, bo płakała. –Lou próbował mnie nieco uspokoić.
-Czyli to, że Melanie… to prawda? –zapytałam, nadal nie mogąc opanować płaczu.
-Wyjdźmy lepiej na zewnątrz. –Louis uniknął odpowiedzi – Nie lubię szpitalnych korytarzy.
Wstałam z miejsca, na którym wcale nie było wygodnie i razem z Louisem udaliśmy się na zewnątrz. Kiedy tylko zobaczyłam tatę z Alice na rękach, od razu do nich podbiegłam i mocno przytuliłam. Wiedziałam, że małej będzie trudno zmierzyć się z całą tą sytuacją, gdy tylko przeczyta list, aktualnie znajdujący się w mojej torbie…


Minęło już kilka dni od śmierci Melanie. Mimo, że nie byłam z nią blisko, to czułam, że jakby razem z nią, odeszła jakaś cząstka mnie. Nie chcę zawodzić fanów, bo są dla mnie ważni, dlatego nie odwołałam żadnego z koncertów. Jeśli chodzi o małą Alice, każdy zajmuje się nią po trochu. Wydaje mi się jednak, że najbardziej z jej obecności cieszy się Harold, który bawi się w tatusia. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
-Gotowa? –zapytał Louis.
-Tak, wezmę tylko bagaże i możemy się przenieść. –uśmiechnęłam się. (dop. aut. Dla niewiedzących, Liz razem z chłopcami przenoszą się do tour busa, którym będą się teraz ‘poruszać’ po Stanach)
-Idź już, ja wezmę. –puścił mi oczko.
-Nie, no co ty, masz swoje walizki. –sprzeciwiłam się, wracając do pokoju po bagaże.
-Twoich jest zapewne więcej. Jesteś dziewczyną, potrzebujesz więcej ubrań.
-Możesz wziąć torbę z laptopem. Z resztą sobie poradzę. –uśmiechnęłam się, podając mu ową torbę.
-Na pewno nie mam zabrać niczego więcej? –zapytał, chcąc się upewnić.
-Lou –spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem – te walizki są na kółkach. –poklepałam go po ramieniu.
-Oj tam, oj tam. Nikt nie wie. –puścił mi oczko –Chodźmy już, chłopcy się wściekają w busie.
-Okej, idziemy. –zabrałam pozostałe dwie walizki i podręczną torbę i zaraz po Louisie opuściłam hotelowy pokój.
-To jak, możemy już jechać? –zapytał kierowca, gdy tylko zjawiliśmy się w naszym nowym domu.
-Tak. –odpowiedziałam sama, jako że reszta zajęła już ‘salon’ na końcach pojazdu.
-Kierunek Nashville w takim bądź razie. –zawołał ochoczo kierowca, po czym ruszył za busem, w którym znajdowali się Rob, Paul, tata, Alice i Amelia (dop. aut. Jeśli nie pamiętacie, Amelia to stylistka Liz). Z Dallas do Nashville czekała nas długa, jedenastogodzinna droga naszym busem. Na szczęście mamy tutaj wszystko, czego nam potrzeba, włącznie z jakże przytulnymi ‘sypialniami’, czyt. śpimy nad sobą, w łóżkach, w których ledwo się mieścimy.
-Jakie plany na wieczór? –zapytał Harry.
-Nie mam zielonego pojęcia. –odpowiedział Niall.
-Obejrzyjmy jakiś film. –zaproponował Liam.
-Tylko nie horror. –usłyszałam Nialla, który już zaczął wpychać w siebie popcorn.
-Ja nie lubię komedii, i co teraz? –wtrąciłam się do konwersacji.
-No to oglądamy Toy Story! –wydarł się Liam i podszedł do odtwarzacza, załadowując płytę.
-Żartujesz sobie ze mnie? –spojrzałam na niego, unosząc brwi.
-Nie, dlaczego? –zapytał całkiem serio.
-Nie kłóć się z nim. –usłyszałam szept Louisa, który nagle się koło mnie pojawił.
-Nie chcę oglądać bajek. –powiedziałam, krzyżując ręce na piersiach.
-Cóż Elizabeth –Liam zrobił się nadzwyczaj poważny –to twój problem. –cwaniacko się uśmiechnął, zajmując miejsce przed telewizorem. Nie miałam najmniejszego zamiaru oglądać bajek, dlatego sięgnęłam do torby i wyciągnęłam z niej laptopa. Kątem oka widziałam, że zarówno Harry, jak i Lou robią to samo. Nialla, Liama i Zayna najwyraźniej pochłonęła jakże ciekawa animacja Toy Story.
Od kilku ostatnich tygodni jedyną rzeczą, jaką robię na komputerze jest pisanie z fanami na twitterze. I tym razem nie było inaczej, bo od razu po jego włączeniu zaczęło pisać do mnie mnóstwo ludzi.

‘@lizzie_the_one : @Liz_McClair Hej, jak trasa? Wszyscy w UK za Tobą tęsknimy. Wracaj szybko!
@Liz_McClair : @lizzie_the_one W USA jest świetnie! Ja też za Wami tęsknie. Wracam niedługo xx. ‘

‘@1Dlover1234 : @Liz_McClair Dogadujesz się z chłopcami? Proszę odpisz!! Xxx.
@Liz_McClair : @1Dlover1234 Nie wiedziałam, że Liam ma fioła na punkcie Toy Story. Trzeba było mnie uprzedzić!! Poza tym wszystko ok. Chłopcy są naprawdę świetni!! Xx. ‘

Zanim odpisałam na kolejne wiadomości, postanowiłam sprawdzić, co pisali chłopcy przez ostatnie kilka dni. Na profilu Harolda zobaczyłam jego zdjęcie z Alice, które skomentowałam tylko jednym wielkim ‘awwww’. Liam nie pisał nic nowego, tylko prowadził konwersacje z Danielle i kilkoma fanami. Zayna już długie lata nikt nie widział na twitterze, a Niall próbował flirtować z Demi Lovato. Jako ostatni wyświetlił mi się profil Lou, którego tweet wysłany kilka minut temu był do mnie.

‘ @Louis_Tomlinson : @Liz_McClair widzę bardzo zainteresowana Toy Story. Chyba zgodzisz się ze mną, że Liam wybiera najlepsze filmy hm? Xx
@Liz_McClair: @Louis_Tomlinson hmm.. zależy dla kogo. Jeśli preferujesz filmy dla pięciolatków, nie mam nic przeciwko ;) xx 
@Harry_Styles : @Liz_McClair @Louis_Tomlinson to już nie jest śmieszne. On ogląda to średnio dwa razy w tygodniu. Zabierzcie mnie stąd!! ‘

Po zobaczeniu tweeta Harolda, zaczęłam głupio się do niego śmiać.
-Nie przeszkadzać! –wydarł się Liam.
-Dobra, wychodzę! –odpowiedziałam mu krzykiem, zabierając ze sobą laptopa, telefon i przenosząc się do mojej ‘sypialni’. Odpisałam jeszcze na kilka tweetów, a potem pożegnałam się z użytkownikami, mówiąc, że udam się do łazienki, zanim piątka taranów mi ją zajmie. Tak też zrobiłam, na szczęście chłopcy nie zorientowali się, że podkradłam trochę czasu w łazience. W sumie to nikt nie ustalił grafiku w jakiej kolejności będziemy się kąpać, więc mogłam wejść, kiedy tylko chciałam. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Kiedy rozczesywałam włosy któryś z mamutów zaczął walić w moje drzwi.
-Uspokój się, bo będziemy się myć bez drzwi jak tak dalej pójdzie!
-Mnie to nie przeszkadza. –po tym zdaniu wiedziałam już, że to Harold –Długo będziesz tam jeszcze siedzieć?  
-Nie. –odpowiedziałam już po cichu, otwierając drzwi.
-Sam się dziwię, że to powiem, ale wyglądasz dużo lepiej bez makijażu. –wyszczerzył oczy i uniósł brwi do góry.
-Haha, bardzo śmieszne. –głupkowato się uśmiechnęłam, wracając na łóżko. Specjalnie zarezerwowałam takie na górze, bo myślałam, że nie będą docierać do mnie krzyki chłopców, niestety gdziekolwiek bym się nie położyła, wszędzie ich usłyszę. Włączyłam lampkę nocną i zaczęłam czytać jeden z kryminałów, które ze sobą zabrałam.
-Ciszej tam! –wydarłam się, chcąc uspokoić chłopców kłócących się o łazienkę.
-Powiedz mu, że ma w końcu wyjść z tej łazienki, bo to będzie dłuuuuuga noc. –Lou podszedł do mojego łóżka, starając się wyjaśnić.
-Harry wyjazd! –powiedziałam, schodząc z łóżka.
-Bo co? –usłyszałam głos z łazienki.
-Bo wyleję na twoje łóżko cały zapas coli Horana i dosypię nieco żelek i popcornu. Podoba ci się pomysł?
-Nie zrobisz tego! –wydarł się.
-No oczywiście, że nie. –powiedziałam z sarkazmem, otwierając butelkę coli, tak by usłyszał dźwięk gazu się w niej znajdującego.
-Oh no dobra. –wyszedł zrezygnowany z łazienki, ja natomiast mogłam pochwalić się moim zwycięskim uśmiechem.  
-To co, gdzie śpisz Harold? –zapytałam, klepiąc go po ramieniu i cwaniacko się uśmiechając.
-Na pewno nie koło ciebie koleżanko. –wystawił język i zajął łóżko najbliżej salonu.
-Twoja strata. –skwitowałam i wróciłam do czytania.

-Czemu zajęliście wszystkie łóżka i muszę spać pod Liz? –zapytał Zayn, kiedy w końcu jako ostatni wyszedł z łazienki –A jak zarwie łóżko i na mnie spadnie? –zaczął panikować.
-Aa. Okej, dzięki. –odwróciłam się do wszystkich, ukazując mój gruby zadek spod kołdry.
-Oj stary, nie musiałeś tego mówić. –uznał, w sumie z racją Horanek.
-Przecież to był żart. Nie znacie się na żartach, pff. –wyśmiał ich Zayn, siadając na łóżku pode mną.
-Panie wielkie ego Malik nie życzę sobie ciebie pode mną. Jeszcze cię przygniotę moją dupą, więc racz wstać i przenieść się. –powiedziałam, cały czas leżąc twarzą do ściany.
-I gdzie mam niby spać, na podłodze? –zapytał oburzony.
-Dobrze, że się domyśliłeś. –odpowiedziałam zwycięsko.
-Koniec tej kłótni! –przerwał nam pogadankę Louis –Zayn chodź tu, ja śpię pod Liz.
-Dobranoc. –powiedział Niall, kiedy wszyscy się uspokoili.
-Dobranoc. –odpowiedziała reszta.
-Dobrej nocy. –dodałam na końcu. 

* * *
Stwierdziłam, że dodawanie co piątek to trochę głupi pomysł, zwłaszcza, że mam kilka rozdziałów do przodu... :)
Jak już mówiłam małe zamieszanie u Liz... Następny rozdział to 13 i stwierdzam, że w tym przypadku trzynastka będzie szczęśliwa. Sami z resztą zobaczycie :)

Zaproszę też na Love With 1D :) 

Twitter - @proveyouloveme

Paa xx

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba .. Zresztą jak zawsze :D
    O czyli będziesz dodawać szybciej ? :)
    Czekam na next ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. jejejjejejejeeeeeee ja chce więcej !!!! :D GENIALNNNNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń